Nie powinno to być coś, co ktokolwiek musi mówić, ale wielokrotnie spotykam ludzi, którzy nurkują w Base64 i twierdzą, że jest to jakiś fantazyjny, nowoczesny „64-bitowy” sposób osadzania danych… Kompletny nonsens, skoro został on w zasadzie stworzony dla 8-bitowych danych być przesyłane w DarpaNet kilkadziesiąt lat temu w formacie bezpiecznym przed uszkodzeniem na komputerach typu mainframe, które miały tylko 6-bitowe odstępy między znakami. Nazywa się „64”, ponieważ jest zbudowany na 6-bitowej tablicy znaków o 64 możliwych wartościach.

Skąd bierze się to złudzenie, że jest to coś „niedawnego”, nie mam pojęcia, ale ciągle słyszę to papugowane. Podejrzewam, że przypomina to nieporozumienie, jakie niektórzy ludzie mają w związku z równie błędnym poglądem, że oszuści z W3Schools mają cokolwiek wspólnego z W3C… nie mają. Ludzie widzą kilka liter lub cyfr i sami wypełniają puste miejsca.

Że wydaje się, że stało się to ulubieńcem ludzi, dla których „rozdzielanie obaw” oznacza chujowe podejście do wszystkiego, wyrzucenie odpowiedniego buforowania do kosza i wrzucenie obrazów prezentacyjnych do swoich znaczników, gdzie przede wszystkim nie mają żadnego pieprzonego interesu, nie jest prawdziwym szokiem. Ci, którzy nie potrafią zrozumieć najbardziej podstawowych zasad HTML, CSS lub modeli buforowania, wierząc w bezczelne kłamstwa, takie jak „umieszczenie stylu strony zawiniętej i statycznych obrazów w znacznikach przyspieszają strony”, najczęściej są zawsze pierwsi w kolejce nie rozumieć zbyt wiele z czegokolwiek innego.

Realistycznie rzecz biorąc, powinieneś tego unikać, jeśli to w ogóle możliwe, pozostawiając to dla załączników do e-maili, gdzie jest to w zasadzie wymagane ze względu na protokoły pocztowe, w których ich czaszki wciskają się w odbytnicę z 1984 roku. Z natury zwiększa rozmiar plików o 25%, jest boleśnie powolny w dekodowaniu ze względu na potrzebę „przesunięcia/i” przy śledzeniu bitowym i ogólnie rzecz biorąc, jest reliktem przeszłości, który najlepiej tam zostawić.